Kto z nas nie chciał mieć w dzieciństwie jakiegoś zwierzątka? Pieska, kotka, świnkę morską? Niektórzy szczęściarze od początku wychowywali się w domu ze zwierzętami, inni musieli sobie ten przywilej wyprosić u rodziców. Jeszcze inni brali sprawy we własne ręce i sami znajdowali i przynosili do domu jakieś stworzenie - ślimaka, żabę czy kotka. Peter Brown w dzieciństwie zrobił to samo, a reakcja jego mamy zainspirowała go po latach do napisania tej historii.
Czy zwierzątko domowe to sama radość i przyjemność? Tak się chyba wydawało Lusi, sympatycznej i bardzo emocjonalnej młodej niedźwiedzicy, która przypadkiem spotyka małego chłopczyka. Natychmiast się w nim zakochuje i koniecznie chce, by chłopczyk stał się jej zwierzątkiem. Jej mama, choć dość sceptyczna, pozwala Lusi na przygarnięcie chłopczyka. Dziecko dostaje imię "Piskacz" z powodu dźwięków, które wydaje ("pisk!" "pisk!").
Choć Lusia dochodzi to dość poważnych wniosków i wydaje się, że dostała porządną lekcję odpowiedzialności za inną istotę, zakończenie zaskakuje i pozwala się domyślać, że Lusia nie zrezygnuje łatwo z chęci posiadania zwierzątka domowego. Czy inne stworzenia okażą się lepszymi zwierzątkami domowymi od dzieci?
Peter Brown nie tylko napisał tekst tej historii, ale również ją zilustrował. Strona graficzna książki z pewnością zasługuje na uznanie. Strony otoczone są ramką przypominającą swym wyglądem teksturę drewna - niby nic zaskakującego, wszak opowieść ma miejsce w lesie, a jednak tak wspaniale ją uzupełnia. Choć opowiadanie nie jest długie, to toczy się już od pierwszej, tytułowej strony aż do strony ostatniej, z napisem KONIEC, a ważne informacje znajdują się również na wewnętrznych stronach okładki. Doskonalne wykorzystane miejsce, można by rzecz, że czyta się tę książkę od deski do deski. Ciekawe jest również przedstawienie historii w formie komiksu - wypowiedzi bohaterów pojawiają się w "dymkach", a każdy bohater, a także narrator mają przypisany inny kolor. Łatwo dzięki temu ćwiczyć czytanie z podziałem na role.
Choć Peter Brown stworzył tę książkę stosunkowo niedawno, bo pierwsze wydanie miało miejsce w 2010 roku, ilustracje przypominają klimatem książeczki z mojego dzieciństwa. Przygaszone barwy, dużo odcieni brązu i zieleni... Piękne, retro-klimaty. :)
Ciekawe, czy Nasza Księgarnia wyda też inne książki autora. Póki co rozglądamy się za "Pan Tygrys dziczeje" i liczymy na polskie wydanie kolejnej części przygód sympatycznej Lusi szukającej przyjaciela (do podejrzenia na stronie www autora: klik).
Polecamy :)
Czytałam już o tej książce, muszę ją w końcu kupić.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, myślę, że nie pożałujecie :)
Usuńzainteresowałaś mnie tą książką...ma ciekawy tytuł, przesłanie i ilustracje
OdpowiedzUsuńCieszę się. Naprawdę warto po nią sięgnąć. :)
Usuń