Odkrywam powoli świat na nowo.
Uczę się szyć. Sprawia mi to ogromną przyjemność, po całym dniu z moją Zuzinką i jej zabawkami, jej krzykami i piskami (radości oczywiście) potrzeba mi chwili wyciszenia. Wtedy siadam z igłą i nitką i szyję. :)
Pierwsza uszywka powstała gdy jeszcze czekałam na pojawienie się Córeczki na świecie. Wtedy jeszcze nie sądziłam, że ta przygoda potrwa dłużej.
Miałam pomysł na uszycie książeczki edukacyjnej w kolorach czarny-czerwony-biały, bo przecież dzieci na początku widzą tylko kontrastujące barwy. Trochę mnie jednak przerosła konstrukcja książeczki i stanęło na ochraniaczu do łóżeczka. Wykorzystałam zwykły, biały ochraniacz z Ikei. Ponaszywałam na niego wycięte z filcu obrazki, podoszywałam metki i gotowe. :) Zajęło mi to ze dwa tygodnie wieczornego szycia, ale była to dla mnie wspaniała rozrywka :)
"Dzieło" jest bardzo dalekie od ideału, ale przecież Zuzi nie robiło ani nie robi to różnicy :)
Nawet Zuzia załapała się na jedno zdjęcie :)
A tu ochraniacz dziś, tak sobie zasnęła Zuzia. Zmęczona "czytaniem". Zapomniałam dodać, że póki co ochraniacz rozwijałam Zuzi na macie edukacyjnej i dzięki temu miała wkoło obrazki do oglądania (jest on naprawdę długi, wystarcza na całe łóżeczko 120x60cm). Dziś chyba jednak przeniosę go do łóżeczka, bo Zuzka zaczęła nieźle fikać i krótszy ochraniacz przestaje wystarczać. ;)
P.s. Książeczka powstaje teraz, trochę ponad pół roku później. Dojrzałam do tego wyzwania. ;) No i dostałam maszynę do szycia co znacznie przyspieszy cały proces :) Choc znając mnie i mój niemijający zapał to i ręcznie bym ją uszyła. :)
Przepiękny ten ochraniacz! Masz talent. :)
OdpowiedzUsuńM.