"Brown bear, brown bear, what do you see?" to klasyk. Książka jest na listach najlepszych książek obrazkowych, to prawdziwy must-have w biblioteczce maluchów.
Co jest w niej tak fascynującego? Po raz kolejny - świetny pomysł i prostota. Tu muszę jednak uprzedzić, że polski przekład po raz kolejny trochę zawodzi. Rozwinę ten temat na koniec.
Treść książki to dziecięca wyliczanka - Raz, dwa, trzy, rudy miś patrzy! Każda kolejna strona przedstawia jednokolorowe zwierzę i pytanie wraz z odpowiedzią. Tworzy się w ten sposób łańcuch, w którym miś widzi ptaka, ptak kaczora, kaczor konia itd.
Książka jest kolejnym świetnym materiałem do nauki i utrwalania nazw kolorów oraz zwierząt. Powtarzalność czyni tekst łatwiejszym do zapamiętania.
Fani ilustracji Carle'a będą zadowoleni. :) A jeśli lubicie bawić się przy czytaniu, to poniżej kilka pomysłów na zabawy związane z "Miś patrzy".
Puzzle
Tu pomysł na kolorowy łańcuch. Kolory występują w takiej kolejności jak w książce.
A może stworzyć pacynki (papierowe, z filcu?) i zrobić teatrzyk?
Dzieci, które mówią i znają kolory mogą pobawić się tak: http://www.readingconfetti.com/2013/09/color-game-for-brown-bear-brown-bear.html
"Raz, dwa, trzy, Zuzia patrzy! Co widzi?" i tu w odpowiedzi powina paść nazwa jakiegoś przedmiotu z otoczenia, który miałby ten sam kolor, co ilustracja na stronie, na której otwartą mamy książkę. Jeśli chcecie ćwiczyć angielski to będzie to brzmiało np. "Suzie, Suzie, what do you see? I see a ..... looking at me".
Poniżej znajdziecie ilustracje do wydrukowania i kolorowania. Po zalaminowaniu mogą służyć do zabawy i nauki przez długi czas. A może wykorzystacie je do wykonania własnych puzzli?
A teraz to, co mi nie odpowiada w tej książce. Nie wiem dlaczego wydawca pozwala tłumaczowi, pani Monice Perzynie (okazuje się, że to ona tłumaczyła i Bardzo głodną gąsienicę - na naszym wydaniu tej informacji brakowało, więc kiedy krytykowałam polskie tłumaczenie nie wiedziałam, kto się pod tym podpisał) na taką ingerencję w tekst. Dlaczego miś, który w oryginale jest koloru "brown" nagle staje się misiem "rudym"? Dlaczego rybka (pojęcie ogólne) staje się "karasiem"? A przy "liliowym kocie" wyobraźnia poniosła panią chyba nie mniej niż Billa Martina wymyślającego "purple cat". I dlaczego zamiast trzymać się ustalonego porządku wymieniania zwierzątka wraz z jego kolorem nagle pojawia się znikąd słówko "teraz", a kolor staje się nieistotny?
Pewnie wytłumaczeniem jest liczba sylab. Ale i w oryginale liczba sylab była zmienna, a jednak nie skłoniło to autora do takiego zabiegu burzącego konwencję dziecinnej wyliczanki - prostej, powtarzalnej. Tylko dlatego się czepiam - bo polskim czytelnikom odbiera się tę prostotę i powtarzalność.
Żaba, która jest zielona, ale nie aż tak jak powinna. |
A tu nieszczęsny złoty karaś |
Na koniec powtórka - wszystkie zwierzątka występujące w książce:
Polecam tę książkę najmłodszym jako narzędzie do nauki języka ojczystego i trochę starszym do nauki języka obcego, np. angielskiego. Na youtube można posłuchać oryginalnej wersji, również w formie muzycznej. ;) Porównajcie z wersją polską i powiedzcie, czepiam się? Polskiej wersji brakuje trochę lekkości, trochę na siłę została "poprawiona", ale i tak mówię "warto".
A może wypróbujecie mój sposób na poprawę książek? ;) Wystarczą kawałki papieru samoprzylepnego i długopis/marker. Wypisujemy poprawiony/przetłumaczony na język obcy tekst, przyklejamy do kolejnych kartek i cieszymy się poprawioną/dwujęzyczną wersją. Przyda się na lekcjach języka obcego.
Jak dla mnie to takie zmiany w tekście są niedopuszczalne i psują całkowicie zamysł autora.
OdpowiedzUsuńIlustracje świetne!
Cieszę się, że podzielasz moje zdanie, bo już się bałam, że wyjdę na czepialską. ;)
Usuń