piątek, 7 sierpnia 2015

Dzieci to koszmarne zwierzątka domowe - Peter Brown

Znowu odwiedziłyśmy bibliotekę. A właściwie 3 filie. I zgarnęłyśmy masę skarbów! Cieszy się z nich i Zuzia i mamusia. ;) Wśród perełek znalazła się książeczka, która od razu zdobyła serce Zuzinki - "Dzieci to koszmarne zwierzątka domowe" autorstwa Petera Brown, wydane przez Naszą Księgarnię.






Kto z nas nie chciał mieć w dzieciństwie jakiegoś zwierzątka? Pieska, kotka, świnkę morską? Niektórzy szczęściarze od początku wychowywali się w domu ze zwierzętami, inni musieli sobie ten przywilej wyprosić u rodziców. Jeszcze inni brali sprawy we własne ręce i sami znajdowali i przynosili do domu jakieś stworzenie - ślimaka, żabę czy kotka. Peter Brown w dzieciństwie zrobił to samo, a reakcja jego mamy zainspirowała go po latach do napisania tej historii.




Czy zwierzątko domowe to sama radość i przyjemność? Tak się chyba wydawało Lusi, sympatycznej i bardzo emocjonalnej młodej niedźwiedzicy, która przypadkiem spotyka małego chłopczyka. Natychmiast się w nim zakochuje i koniecznie chce, by chłopczyk stał się jej zwierzątkiem. Jej mama, choć dość sceptyczna, pozwala Lusi na przygarnięcie chłopczyka. Dziecko dostaje imię "Piskacz" z powodu dźwięków, które wydaje ("pisk!" "pisk!").






Lusia bierze pełną odpowiedzialność za Piskacza. Karmi go, bawi się z nim, nawet śpią razem... Niestety, Piskacz okazuje się niesfornym zwierzątkiem domowym - nie chce korzystać z kuwety, lubi rozrabiać... Lusia jest zmęczona tą odpowiedzialnością, ale to co się wydarzy później przysporzy jej sporo smutku.





"Dzieci to koszmarne zwierzątka domowe" to urocza historia pełna humoru. Odwrócenie ról człowieka i zwierząt każe nam się zastanowić nad odpowiedzialnością, jaką na siebie bierzemy przygarniając zwierzątko. Myślę, że to dobry pretekst to wytłumaczenia dzieciom, że nie każde zwierzę będzie się dobrze czuło w naszym domu i że nie można wyrywać zwierzątek z ich naturalnego środowiska tylko z powodu własnej zachcianki.







Choć Lusia dochodzi to dość poważnych wniosków i wydaje się, że dostała porządną lekcję odpowiedzialności za inną istotę, zakończenie zaskakuje i pozwala się domyślać, że Lusia nie zrezygnuje łatwo z chęci posiadania zwierzątka domowego. Czy inne stworzenia okażą się lepszymi zwierzątkami domowymi od dzieci?




Peter Brown nie tylko napisał tekst tej historii, ale również ją zilustrował. Strona graficzna książki z pewnością zasługuje na uznanie. Strony otoczone są ramką przypominającą swym wyglądem teksturę drewna - niby nic zaskakującego, wszak opowieść ma miejsce w lesie, a jednak tak wspaniale ją uzupełnia. Choć opowiadanie nie jest długie, to toczy się już od pierwszej, tytułowej strony aż do strony ostatniej, z napisem KONIEC, a ważne informacje znajdują się również na wewnętrznych stronach okładki. Doskonalne wykorzystane miejsce, można by rzecz, że czyta się tę książkę od deski do deski. Ciekawe jest również przedstawienie historii w formie komiksu - wypowiedzi bohaterów pojawiają się w "dymkach", a każdy bohater, a także narrator mają przypisany inny kolor. Łatwo dzięki temu ćwiczyć czytanie z podziałem na role.
Choć Peter Brown stworzył tę książkę stosunkowo niedawno, bo pierwsze wydanie miało miejsce w 2010 roku, ilustracje przypominają klimatem książeczki z mojego dzieciństwa. Przygaszone barwy, dużo odcieni brązu i zieleni... Piękne, retro-klimaty. :)




Ciekawe, czy Nasza Księgarnia wyda też inne książki autora. Póki co rozglądamy się za "Pan Tygrys dziczeje" i liczymy na polskie wydanie kolejnej części przygód sympatycznej Lusi szukającej przyjaciela (do podejrzenia na stronie www autora: klik).



Polecamy :)




4 komentarze:

  1. Czytałam już o tej książce, muszę ją w końcu kupić.

    OdpowiedzUsuń
  2. zainteresowałaś mnie tą książką...ma ciekawy tytuł, przesłanie i ilustracje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. Naprawdę warto po nią sięgnąć. :)

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...