Matematyka gościła w naszym domu przez cały luty. Spokojnie, nie zagoniłam mojej dwulatki do wkuwania tabliczki mnożenia. ;) Zorganizowałam jej za to kilka zabaw, w których przemyciłam naukę figur geometrycznych i cyfr.
FIGURY GEOMETRYCZNE
Quiet book - w naszej Cichej książeczce znajduje się strona z figurami geometrycznymi. Wyszyte na materiale kształty odpowiają również kolorem filcowym kształtom.
Gra w kształty
Jakiś czas temu w Lidlu kupiłam za kilkanaście złotych grę "Learn+Fun. Colours+shapes" która okazała się strzałem w dziesiątkę. W jej skład wchodzą cztery dwustronne plansze, 16 plastikowych elementów o 4 kształtach (koło, kwadrat, trójkąt i sześcioiokąt) w 4 kolorach (żółty, czerwony, niebieski, zielony) oraz dwie kostki - jedną z kolorami i dwoma Jokerami oraz jedną z kształtami i dwoma Jokerami. Zadaniem graczy jest uzupełnienie plansz plastikowymi elementami wg wskazówek wylosowanych przy okazji rzutu koścmi.
Pewnym bonusem jest fakt, że plansze mimo wyciętych pól miały kartonowe elementy włożone i mimo że instrukcja mówiła, że należy je wyrzucić, ja postanowiłam inaczej. ;) Dzięki temu z tych 32 elementów możemy układać kolorowe obrazki. :)
Czytałyśmy też książkę o kształtach - "Reksio uczy. Kolory i kształty"
A jako podsumowanie - sortowanie kształtów. Zebrałam różne klocki i elementy układanek i Zuzia posortowała je bezbłędnie.
CYFRY
Absolutnie nie chciałam zmusić Zuzki do nauki cyfr jako takich. Zostały one tu użyte tak jak użyty mógłby być każdy inny symbol. Poniższe ćwiczenia miały na celu pobudzenie ciekawości, zaangażowanie różnych zmysłów, a przede wszystkim dobrą zabawę. I dla Zuzi i dla mamy. :)
I tym razem zacznę od pokazania, co już na blogu pokazywane było - nasza Quiet book, a w niej otwierane drzwiczki z cyframi i guziczkami.
Absolutnie nie chciałam zmusić Zuzki do nauki cyfr jako takich. Zostały one tu użyte tak jak użyty mógłby być każdy inny symbol. Poniższe ćwiczenia miały na celu pobudzenie ciekawości, zaangażowanie różnych zmysłów, a przede wszystkim dobrą zabawę. I dla Zuzi i dla mamy. :)
I tym razem zacznę od pokazania, co już na blogu pokazywane było - nasza Quiet book, a w niej otwierane drzwiczki z cyframi i guziczkami.
Szorstkie cyfry
Stworzone mniej więcej wg zasad Montessori.
Zielony papier zalaminowałam, a następnie nakleiłam na niego szorstkie, wycięte z papieru ściernego cyfry. Zuzka paluszkiem "pisze" cyfry. To jedno z ćwiczeń przed nauką prawdziwego pisania, w ten sposób dziecko zapamiętuje wygląd cyfry.
Następna nasza zabawa wymagała użycia nakrętek od butelek. Napisałam na nich cyfry od 1-5, każda cyfra występuje w naszym zbiorze trzykrotnie.
Po odczytaniu Zuzce cyfr przystąpiłyśmy do zabawy - dzielenia nakrętek na grupy mieszczące się na podpisanych kartkach.
Następnie z zabawami przeniosłyśmy się do łazienki, gdzie Zuzia wyławiała cyferki.
Miała łowić cyferki, które pokazywałam jej na kartce, ale po kilku podejściach jej się to znudziło i wyławiała przypadkowe nakrętki, a ja odczytywałam jej napisaną na niej cyfrę.
Łowić można łyżką, ale można i ręką.
Gdy już wysuszyłyśmy nakrętki mogłyśmy poukładać je na naszym cyferkowym drzewku i cyferkowej gąsienicy.
Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o kilku "lekturach" matematycznych. :)
Polecamy Wam "Moją pierwsża książkę o liczbach" stworzoną przez niezawodnego Erica Carle'a!
Spójrzcie, strony tej książeczki zaskakują jak zawsze u Carle'a!
Przecięte w połowie, na dole zawierają ilustrację i podpis słowny. Na górze należy odnaleźć odpowiednią liczbę wraz z czarnymi kwadratami.
A skoro o Carle'u mowa...
"Bardzo głodna gąsienica" to książka idealna do nauki liczenia bez nauki liczenia. ;) Gąsieniczka była bardzo skrupulatna jeśli chodzi o ilości zjadanego pożywienia. Dzięki temu możemy wspaniale wprowadzić/utrwalić przeliczanie do 5!
W tym celu wykorzystałam przygotowaną do szkoły gąsienicę z puszki oraz ściągnięte z internetu pożywienie gąsieniczki. (Dzieci w zerówce uwielbiały ją karmić!)
Rosnąca gąsieniczka i motylek posłużyły nam także do nauki sortowania wg rozmiarów.
(Malutka gąsienica musiała z Zuzią spać, ot miłość od pierwszego wejrzenia!)
Zuzka układała też puzzle. Długi cyferkowy pociąg ze zwierzątkami z Trefla.
Pociąg na odwrocie ma niespodziankę! Drugą układankę, jeszcze bardziej matematyczną!
EDIT:
Zapomniałam, no zapomniałam o naszym Hipciu z Dumela!
Hipcio przypomina, że jest głodny, a następnie liczy ciasteczka. W dwóch wersjach językowych - polskiej i angielskiej.
I jeszcze puzzle. Kupiłam z myślą o pracy, ale Zuzka przechwyciła i o dziwo radzi sobie z ich układaniem.
A na koniec kilka angielskich piosenek do nauki liczenia
I już na samiusieńki koniec parę linków do super materiałów, które wykorzystuję na lekcjach angielskiego, ale przydadzą się i w domowym zaciszu. ;)
http://www.733blog.com/2014/02/preschool-number-matching-game/#_a5y_p=1309874 - pieski
http://www.733blog.com/2014/02/preschool-number-matching-game/#_a5y_p=1309874 - pieski
Koniecznie odwiedźcie też inne blogi biorące udział w Dziecku na Warsztat. Znajdziecie tam mnóstwo inspiracji do dalszego zgłębiania tajników matematyki!
Świetne zabawy (y) a Wasza książeczka - genialna! Chciałabym mieć choć trochę umiejętności krawieckich :P
OdpowiedzUsuńJa zawsze sądziłam, że nie mam, a tu proszę - co nieco udaje się uszyć. :)
Usuńi jak widać nawet z dwulatkiem można liczyć:D super
OdpowiedzUsuńMEGA WARSZTAT <3 a ta gra z Lidla cudowna
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńCarle jest świetny, można go wykorzystać na tyle sposobów! I widać, że wielu dwulatków ma podobny gust;)
OdpowiedzUsuńOj tak, zwłaszcza Gąsienica jest genialna i nie mogło jej zabraknąć w naszym warsztacie.
UsuńI niech mi ktoś powie, że z maluchem nie można się uczyć!!!
OdpowiedzUsuńBrawo!! Super warsztat :-))
Można, można! :)
UsuńDziękuję!
Prawdziwe bogactwo pomysłów! I widzę, że mamy podobne podejście co do abstrakcyjnych cyfr, na razie bardziej jako zwykły symbol niż cokolwiek o konkretnym znaczeniu. Jestem zdania, że powiązanie ilości z cyfrą przyjdzie samo, jeśli tylko gdzieś w tle znajdą się takie zabawy jak Wasze. Bardzo mi się podoba ten warsztat, mega robota! :)
OdpowiedzUsuńPS. I to jeszcze, o ile dobrze pamiętam, z pracą na karku, także podwójny szacun za znalezienie czasu i sił!
Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa, Toczko :) Wykorzystałam po prostu to, co było pod ręką :) Nooo i dodałam trochę "rękodzieła" ;)
UsuńP.s. Tak, praca na karku, najgorsze jest to, że codziennie siedzę do nocy i sprawdzam prace/szykuję lekcje, więc na zajmowanie się blogiem zostają tylko szybko mijające weekendy.
Swietny warsztat!
OdpowiedzUsuńBrawo! Tyle udało Ci się zrobić z zaledwie dwulatką! Świetna ta dwulatka :)!
OdpowiedzUsuńPs. Ksiazeczkę sama uszyłaś?
Tak, książeczkę szyłam sama, w te wakacje - tutaj: http://uszywki-zuzinkowej-mamy.blogspot.com/2015/10/quiet-book.html pokazywałam ją dokładniej :)
UsuńNo i dziękuję :)
UsuńSuper pomysły na zabawy, do tego kilka ciekawych "gotowców" i ta szyta książeczka :-). Że ja nie byłam taka kreatywna gdy Córcia miała te 2-3 latka :-(
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa też żałuję, że nie robiłam więcej gdy siedziałam w domu z Zuzką przez prawie 2 lata... Teraz po powrocie do pracy nie jest już łatwo znaleźć czas na realizację wszystkich pomysłów...
super, że udało Ci się ją zaangażować do tylu matematycznych zabaw, z pewnością będzie je dobrze wspominać! z pierwszych dwóch lat pewnie i tak nic nie zapamiętała, więc nie martw się tak na zapas :)
OdpowiedzUsuńO, wasza głodna gąsienica do przedszkola jest fantastyczna!
OdpowiedzUsuńGenialne zabawy! Wszystkie bez wyjątku!
OdpowiedzUsuń